PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
7,6 257 228
ocen
7,6 10 1 257228
6,2 29
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Część III Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Ostatnio po raz pierwszy obejrzałem Nową Trylogię bez znienawidzonego przez prawdziwych kinomanów lektora i muszę przyznać, że odczucia są diametralnie inne. Z tego tytułu jednak naszła mnie pewna refleksja. W ostatnich latach w temacie kina rozrywkowego i recenzji filmów zarabiających najwięcej panuje dosyć ciekawe zjawisko. Jakie opinie na temat aktorstwa padają w kontekście ekranizacji komiksów Marvela? "Znakomita rola Roberta Downeya Jr." albo " genialny Tom Hiddleston!". O ile to jeszcze nie razi, bo Robert jak i Tom grają postaci, których widzowie po prostu nie mogliby nie kochać, o tyle w wypadku innych filmów ochy i achy na temat gry aktorskiej bywają często przesadzone. Weźmy pod uwagę na przykład serię "Igrzyska śmierci" i przeczytajmy jakąkolwiek recenzję. Donald Sutherland, Stanley Tucci, nawet ten nieszczęsny Woody Harrelson- każdy zostanie opisany w pełni pozytywnie. Jennifer Lawrence? "Znakomita rola oscarowej aktorki!"

A teraz spójrzmy na jakikolwiek temat z forum Nowej Trylogii. Albo jeszcze lepiej- przeczytajmy jakąś recenzję. Pozytywne opinie pojawiają się w kontekście czterech (!) aktorów.
-Liam Neeson i Christopher Lee dostają pochwały w zasadzie tylko za to, że są doświadczonymi aktorami.
-Ewan McGregor ma plusa za naśladowanie Sir Aleca Guinnessa.
-Ian McDiarmid jest oceniany zwykle najbardziej pozytywnie, zwłaszcza za 3 epizod.

Co najzabawniejsze, to chyba Palpatine jest postacią najbardziej przerysowaną, a McDiarmid w pewnych scenach zdecydowanie przegina, szczególnie gdy przychodzi mu grać "największe zło w caluteńkim kosmosie". Dla odmiany stonowana rola Samuela L. Jacksona, który wręcz idealnie odwzorowuje najlepsze cechy Mistrza Jedi jest nazywana drewnianą.

Dalej- Hayden Christensen. O ile występ w 3 epizodzie jest oceniany jako dobry, o tyle w części drugiej już mówi się o "tragicznej roli", głównie ze względu na romans jego postaci. Okej, w Nowej Trylogii jest JEDNA wkurzająca, romantyczna scena. "Atak klonów" i finałowa potyczka na arenie, kiedy to Natalie Portman wskakuje z kilku metrów na potworka, zaraz za plecy swojego ukochanego, którego obdarowuje przy okazji czułem buziakiem w policzek. Dobra, to jest drętwe i beznadziejnie głupie.
Ale reszta? Romans w "Ataku klonów jest pokazany w naprawdę fajny sposób, chemia pomiędzy Natalie a Haydenem jest zauważalna, zaś ich role są daleko bardziej przekonujące niż występy młodocianych gwiazd w popularnych ostatnio ekranizacjach powieści Ku Pokrzepieniu Serc Nastoletnich.
Okej, u Natalie można by wymienić kilka(naście? :P) lepszych występów. Jednak wynika to z faktu, iż jest po prostu świetną aktorką, która z odpowiednio rozpisanej roli potrafi tworzyć małe arcydzieła. No i nazywanie jej występu w Nowej Trylogii mianem "słabego" przy jednoczesnym gloryfikowaniu "popisów' takiej Jennifer Lawrence jest po prostu niesmaczne.

Zresztą- nawet jeśli nie podoba się wam romans w drugiej części, to i tak musicie przyznać, że towarzyszący mu motyw muzyczny jest bodaj najlepszym Love Theme w historii kina. Więc zamiast narzekać na scenariusz i aktorstwo (które przecież stoi na bardzo wysokim poziomie), przesłuchajcie sobie jeszcze raz to cudeńko Johna Williamsa:

https://www.youtube.com/watch?v=9nk_WHHTQtY

Jestem wdzięczny Lucasowi za ten "drętwy" wątek miłosny, bo bez niego nie byłoby "Across the Stars".

ed j. rush

Fajnie, że ktoś się dopatrzył plusów w Nowej Trylogii :) "Across the Stars" to mistrzostwo - emocje, pożądanie, żywioł, ale i kryzysy oraz spokojne chwile związków oddane w jednym utworze.
Relacji Anakina i Padme bliżej do miłości z eposu rycerskiego, niż do relacji Hana i Lei. Ale czy to źle? Nowa Trylogia opowiada o czasach Starej Republiki - to mi pasowało do historii o rycerzach, gdzie jak czyta się wiele eposów - są one naiwne i infantylne... Ale mają swój urok :)

Keodred

Idealnie to ująłeś! Ten epos rycerski naprawdę oddaje klimat i sens temu wszystkiemu. I podkreśla tę niesamowitość, ten klimat :)

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

https://www.youtube.com/watch?v=4LVSoAhzXrw :)

Alexa1694

Cudo :D
I do tego piekielnie wzruszające- i ostatnie ujęcie tego, co Padme trzyma w swoich rękach podczas pogrzebu...

Swoją drogą Natalie w "Ataku Klonów" była totalnie zjawiskowa, nie dziwota, że Anakin zakochał się w Padme :D

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

To co trzyma, to kawałek Jaboru :) Dzięki, to ja robiłam klip ;) Hehe Nat nadal jest zjawiskowa, tylko nieco starsza :D

Alexa1694

Naprawdę Ty robiłaś?! To koniecznie muszę Ci wysłać zaproszenie, wreszcie będę mieć kogoś wartościowego w znajomych :D

Natalie jest jak Audrey Hepburn- niezależnie od wieku to po prostu chodząca definicja ideału kobiety :)

ocenił(a) film na 8
ed j. rush

No nie pierwszy raz widzę komentarze na temat porównania Natalie do Audrey Hepburn, ale tak, to prawda ;) Haha :D Własne pracuje na kolejnym do Warriors - Imagine Dragons, ale stanęłam :P Masz gg albo coś? :)

ed j. rush

Naszyjnik od Anakina. Dał jej go jako mały, niewinny, słodki chłopiec. Boże, i ona podczas pogrzebu go miała. To jest takie piękne i smutne. Nie mogę, naprawdę :'(

ocenił(a) film na 10
ed j. rush

Popieram całkowicie. Malkontentom na pewno najbardziej przeszkadza delikatna i ładna buźka Haydena, a nie to powinno mieć znaczenie jak wypadł w roli. Zresztą cały wątek miłosny uważam za świetny, mimo iż może nie wypadają jakoś wyjątkowo perfekcyjnie, osobiście uważam to za plus. Te towarzyszące postaciom zakłopotanie jest właśnie naturalne. No ale, ludzie się przyzwyczaili do idealnych "scenek romansowych" pod linijkę w filmach, toteż coś podobnego może im przeszkadzać.

ocenił(a) film na 9
WhiteDemon

Hayden zagrał średnio (potrzebował wsparcia reżysera, a dobrze wiemy kto nim był), ale miał idealny look młodego Vadera. Wątek miłosny? Niezbyt dobrze napisany i zagrany, ale "Across the Stars" bardzo fajnie się wpasowało. Muszę pochwalić scenę, kiedy Padme mówi Anakinowi o ciąży, bardzo naturalna.

ed j. rush

Zgadzam się z wypowiedzią. Rozumiem krytykować ogólnie Nową Trylogię, ale bardzo często ktoś ją krytykuje i mówi, że była beznadziejna, bo tak. Bo dla zasady. Bo to nie to samo co Stara. I dużo w tym racji, że już nie to samo, ale Nowa ma dużo swoistych zalet, fenomenalny klimat i muzykę między innymi. I oczywiście aktorstwo naprawdę było dobre, zwłaszcza w ep. III. Zastanawiam się co ludzie mówiący, że Hayden to drewno aktorskie, zaproponowaliby w ramach gry aktorskiej (gesty, zachowanie, mimika, sposób wypowiedzi), żeby "nie było źle". Przecież Christensen sprostał zadaniu. Wczuwał się, pokazywał bunt, gniew, nienawiść, niepokój i tym podobne.

użytkownik usunięty
ed j. rush

Rozbawił mnie ostatni akapit

"Zresztą- nawet jeśli nie podoba się wam romans w drugiej części, to i tak musicie przyznać, że towarzyszący mu motyw muzyczny jest bodaj najlepszym Love Theme w historii kina. Więc zamiast narzekać na scenariusz i aktorstwo (które przecież stoi na bardzo wysokim poziomie - ta jasne...) przesłuchajcie sobie jeszcze raz to cudeńko Johna Williamsa" - Williams to Williams, on zawsze jest geniuszem ale żaden nawet najlepszy utwór miłosny nie wynagrodzi mi tego przez jakie piekło musiałem przejść...

ed j. rush

Ja z romansem nie mam większego problemu, choć sadzę, że było go trochę za dużo. Lucas w prequelach mógł bardziej się skupić na relacji Anakin - Obi-Wan, pięknej braterskiej przyjaźni, która musiała być zniszczona, bo niestety w filmie (w nowelizacji czy w TCW już tak) nie widać tej przyjaźni, o której wypominał Ben Luke'owi.

Mogli odpuścić niektóre głupie kwestie i nie chodzi tu o słynne "nie lubię piasku", które było mi obojętne, bo równie dobrze można byłoby się czepiać Padme, która mówi "Kocham wodę". Aczkolwiek bywały dialogi, na których wręcz się śmiałam i puszczałam facepalm "prześladuje mnie ten pocałunek", "im bliżej ciebie jestem tym bardziej się męczę" czy "zamieszkałaś w mojej duszy i dręczysz mnie"... Serio Lucas? Serio? No nieźle..., tym bardziej, że wiadomo o co on ją prosi, to straszne i wręcz mroczne, tym bardziej, że w ogóle nie powinien ją błagać o takie rzeczy... Choć z drugiej strony tłumaczę to sobie tym, że Anakin wychowujący się w zakonie nie wiedział jak się podrywa.

Parka ta jednak miała też parę fajnych scen jak choćby wtedy, gdy Padme mówi, że jest w ciąży, czy wtedy gdy z daleka z okien patrzą zmartwieni na siebie. Wtedy leci motyw muzyczny niepodobny do innych i wyróżnia się. W ogóle jak cierpią to wspólnie, nawet wtedy, gdy są oddzielnie. Lubię szczególnie moment, gdy spalony Anakin przeobraża się w potwora, a w tym samym momencie Padme cierpi rodząc dzieciątka, nowe nadzieje, od których w przyszłości będzie zależał los Galaktyki. A Across the Stars to CUDO bez zwątpienia i to dzięki tej muzyce przetrwałam te gorsze momenty!

ocenił(a) film na 4
cloe4

"Parka ta jednak miała też parę fajnych scen jak choćby wtedy, gdy Padme mówi, że jest w ciąży, czy wtedy gdy z daleka z okien patrzą zmartwieni na siebie. Wtedy leci motyw muzyczny niepodobny do innych i wyróżnia się. W ogóle jak cierpią to wspólnie, nawet wtedy, gdy są oddzielnie. Lubię szczególnie moment, gdy spalony Anakin przeobraża się w potwora, a w tym samym momencie Padme cierpi rodząc dzieciątka, nowe nadzieje, od których w przyszłości będzie zależał los Galaktyki. A Across the Stars to CUDO bez zwątpienia i to dzięki tej muzyce przetrwałam te gorsze momenty!
odpowiedz "

John Williams powinien być wielokrotnie noszony przez fanów Star wars na rękach niczym Janosik, za to że ratował swoją muzyką narrację nowej trylogii w momentach w których George Lucas mógł zabić klimat filmów swoimi kiczowatymi dialogami. Acrooss the stars w scenie ślubu Padme i Anakina, wspomniana scena z tego wymieniania się spojrzeniami na odległość o zachodzie słońca z epizodu 3, pojedynek na Mustafarze, gdzie niestety na chwilę Lucas psuje klimat Battle of the Heores Williamsa kwestiami "Anakin Kanclerz jest zły" "Moim zdaniem to Jedi są źli" "A zatem jesteś zgubiony". czy oczywiście Anakin Betrayal z momentu wykonania rozkazu 66. Aż byłem porażony nijakością soundtracka do epizodu 7. Nie mogłem uwierzyć że Williams, który w epizodach 1-3 przebił samego siebie 10 lat później rozczarował taką słabą partyturą. Oby w epizodzie 8 się zrekompensował - oczywićie oby dożył tego dnia, bo ma już swoje lata i odpukać może odejść z tego świata przed premierą następnej części filmu Star Wars.

rusekolsztyn

Też jestem zdziwiona, że mistrz Williams tak strasznie zawiódł w 7 epizodzie... Bez jego charakterystycznej muzyki, film wygląda jak przeciętny blockbuster, mimo, że klimatu Star Wars w nim bez wątpienia nie brakuje. Choć może przesadzam, Kylo Ren theme i Rey theme są OK. ;)

użytkownik usunięty
ed j. rush

a teraz powiedz to tym fanom nowej części-zjedzą i zaplują

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones