PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
7,6 257 228
ocen
7,6 10 1 257228
6,2 29
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Część III Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Dla mnie SW to Anakin/Vader i Luke. Na siłę ciągnięcie najnowszych SW czyli Przebudzenie Mocy, Ostatni Jedi i wprowadzanie nowych wątków i postaci to niszczenie legendy SW. W tym momencie umniejszane są role Skywalkerów o których to właśnie była ta saga. Zakończenie VI epizodu potwierdziło przepowiednie o przywróceniu mocy, a teraz znowu wracamy do tego co było tylko z innymi postaciami. Bez sensu.

dorotka2133

Zupełne rozwalenie dawnych Gwiezdnych Wojen i tego nie mogę darować

ocenił(a) film na 7
dorotka2133

Generalnie racja, ale Gwiezdne Wojny wydaja sie byc opowiescia bez dna. Finansowego:)

Qjaf

Tylko i wyłącznie finansowego jak widać

dorotka2133

Dlaczego rozwalenie? Stara saga dalej jest przyjemnym widowiskiem ale teraz pora na coś nowego. Na nowe rozdanie.

ocenił(a) film na 10
dorotka2133

Popieram w stu procentach. Dla mnie SW to części 1 - 6 + wykasowane EU. ni mniej, ni więcej.

dorotka2133

Jakie przepowiednie o przywróceniu Mocy? W książkowym uniwersum Gwiezdnych Wojen, który nie jest już kanoniczny ale kilka lat temu jeszcze był, równowaga Mocy po Powrocie Jedi ponownie została zachwiana. Tak było. Choć nie pokazali tego na filmie, to tak się wydarzenia miały. Ciemna strona ponownie się odrodziła w osobie Jacena Solo - synu Hana i Lei. To był kanon Gwiezdnych Wojen, teraz co prawda już nim nie jest ale zamiast Jacena Solo mamy Bena Solo, czyli jakieś podobieństwa zostały zachowane. Rozumiem, że możesz poczuć się rozczarowany, ale Gwiezdne Wojny to były nie tylko filmy. Poza ekranem historia dalej się toczyła, tym razem jednak na kartach książek. I nic nie zostało zamknięte.

W życiu nic nie jest ostatecznie rozstrzygnięte, bo życie toczy się swoimi prawami i jest nieprzewidywalne. Ciemna strona powróciła, prędzej czy później i tak by do tego doszło.
Filmy Disneya nie są doskonałe ale przynajmniej możemy zobaczyć na dużym ekranie dalszy ciąg tej historii. Z tym, że tym razem opowieść nie skupia się już na sadze Skywalkerów (bo czemu miała by, Gwiezdne Wojny to nie tylko Skywalkerowie, jak niektórym się wydaje). Mamy nowych bohaterów (co mnie niezmiernie cieszy), nowe wątki i przede wszystkim nowe, świeże podejście do tematu.

To czego w Gwiezdnych Wojnach mi zawsze brakowało, był realizm postaci. Kiedy zobaczyłem Luke, wiedziałem już, że to prawdziwy człowiek z krwi i kości, i taki Luke Skywalker mnie ogromnie ucieszył. Tymbardziej gdy usłyszałem z jego ust słowa, które były dla mnie tylko potwierdzeniem tego, co sam o Zakonie Jedi myślałem - banda zaślepionych głupców. Nigdy, z drobnymi wyjątkami, nie lubiłem tych postaci. Jedi, kim właściwie oni byli? Przemądrzałe, wyniosłe półgłówki nie widzące dalej niż poza czubek własnego nosa. Yoda, Obi Wan, Mace Windu to zacne wyjątki, reszta była do prawdy godna pożałowania. Ale nawet ta trójka miała wady, które momentami były bardzo irytujące.

Mnie osobiście cieszyła myśl o tym, że Jedi skończyli tak jak skończyli w Zemście Sithów. Zasłużyli sobie na to. Zdecydowanie. Tacy niby potężni, a nie zorientowali się, że Anakin i Padme są razem, nawet nie wyczuli, że Padme jest w ciąży? Już pominę wątek Palpatine, bo tu faktycznie Sidious, był potężnym Sithem i potrafił sprytnie ukrywać Moc.
Akurat jestem w trakcie lektury Zemsty Sithów, książka ma głębie jakiej filmowi brakowało. Doskonale opisuje wewnętrzne rozterki głównych bohaterów. Jestem mniej więcej w połowie ale już nie mogę się doczekać, kiedy dotrę to fragmentu przemiany Anakina.
Z książki możemy dowiedzieć się więcej. O wiele, wiele więcej o bohaterach, ich intencjach, lękach.

W każdym razie cieszę się, że Disney podjał się wyzwania i postanowił pokazać nam dalszy ciąg historii. Zawsze to coś. A, że jednym się podoba, a drugim nie? Przecież to było do przewidzenia. W jakikolwiek sposób nie poprowadzili by fabuły, zawsze znaleźliby się malkontenci marudzący, że "to nie som moje gwiezdne wojny, co to niby ma być?" Tak by było. Nieistotne kto by zasiadł na stołku reżysera i jak wyglądałby nowy scenariusz, zawsze znalazł by się ktoś rozgoryczony wizją nowego kanonu. Bez względu na kierunek opowiadanej historii, ludzie i tak by się podzielili na tych, którym się podoba, i na tych, którym nie.

Szkoda tracić czas na malkontentów. Trzeba się cieszyć, że opowieść trwa dalej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones